Wszystko zaczęło się od Dywizjonu 303
Rozmowa z Konradem Frankowiczem
Renova House Renovation
Kim jesteś?
W największym skrócie można powiedzieć, że jestem właścicielem firmy budowlanej z 13 letnim doświadczeniem.
Rocznik?
1974
Czym się zajmujesz?
Moje główne zajęcie to remonty domów i wykończenia wnętrz. Mam w swoim dorobku również kilka przybudówek.
Jak się zaczęło?
Moja przygoda z Wielką Brytanią zaczęła się w roku 2003. Przyjechałem z mocnym postanowieniem zarobienia na własną kawalerkę w Polsce.
Dość precyzyjnie określony cel.
Jeden z celów. Tak naprawdę chciałem zacząć wszystko od nowa. Zamknąłem pewien odcinek swojego życia w Polsce. Pojawiła się sposobność więc z niej skorzystałem. Wsiadłem do samolotu….
Czyli w ciemno?
Tak można powiedzieć. Kiedy wylądowałem na lotnisku w Londynie zostałem zaproszony na rozmowę. Poproszono mnie o określenie celu mojej wizyty. Mój angielski był na tyle słaby, że urzędnicy poprosili o pomoc tłumaczkę. Miała poważne problemy z wyjaśnieniem urzędnikowi mojego zawodu – alpinista przemysłowy. Stanęło na tym, że myję szyby na wysokościowcach, co nie do końca było pełną prawdą ale urzędnik zrozumiał.
Na czym stanęło?
No tak, cel wizyty. Jako główny podałem chęć odwiedzenia Northolt i bazy polskich lotników z Dywizjonu 303. I to chyba przekonało urzędnika.
Rozumiem, że odwiedziłeś tę bazę?
Oczywiście. I nie tylko. Obecnie mieszkam niedaleko Blechley Park, gdzie Alan Turing pracował nad rozszyfrowaniem Enigmy. Jak wiadomo ogromny wkład w ten sukces mieli polscy kryptolodzy.
Wracając do budowlanki. Wjechałeś do UK i od razu wkroczyłeś na ścieżkę kariery budowlańca?
O nie. Z budowlanką nie miałem wcześniej praktycznie do czynienia – aby nie było wątpliwości. Zamiast tego zacząłem od rozwożenia pizzy na skuterze. Trwało to około pół roku. W międzyczasie zapisałem się na kurs językowy.
Pierwszy kontakt z budowlanką zawdzięczam właśnie nauczycielowi z tej szkoły językowej. Zwrócił na mnie uwagę i jak mi sam później powiedział, w jego oczach odbiegałem od stereotypowego emigranta – którzy w większości są zawstydzeni i niepewni siebie.
Ów nauczyciel zaproponował mi pracę u siebie w domu. Było to prawdziwy poligon doświadczalny. Jednak udało się.
Kolejni klienci?
Praca dla nauczyciela w pewnym momencie dobiegła końca. Uznałem, że mam już pewne doświadczenie. Cały czas kupowałem narzędzia. Wydrukowałem więc ulotki, które samodzielnie stworzyłem na swoim komputerze i rozniosłem je. Od razu zacząłem pozyskiwać nowych Klientów. Nieustannie inwestowałem przy tym w nowe narzędzia i rozwijałem umiejętności. W branży budowlanej odnalazłem w końcu swoją pasję.
Ulotki? Uważasz, że to skuteczne narzędzie? Istnieje wiele portali, które ponoć pozwalają dotrzeć do Klientów. Jaki masz stosunek do tych Internetowych narzędzi?
Cały czas stosuję ulotki. Uważam je za niezwykle skuteczne narzędzie. Oczywiście nakład musi być odpowiedni. Działa tu prosta zależność statystyczna. Kiedy już pozyskam Klienta włącza się mechanizm polecający – ktoś powie komuś, ktoś kogoś spyta o fachowca i tak dalej. Tak zwane Word of mouth to jedno z najskuteczniejszych narzędzi dotarcia do Klienta.
Internet? Jak najbardziej korzystam – ale głównie jako sposób na prezentację swoich dokonań. Na stronie mam kilkadziesiąt listów polecających. Jest to również doskonałe miejsce do pokazania zdjęć z realizacji. Tak więc pod tym względem – jak najbardziej Internet to potężne narzędzie.
Jeżeli jednak chodzi o wszelkie portale pośredniczące w pozyskiwaniu zleceń dla fachowców – mam do tego ostrożny i sceptyczny stosunek.
Wracając do początków – zapewne z sentymentem wspominasz swoje początki?
O tak. Co więcej, przez długie lata przechowywałem swoją pierwszą szpachelkę. Jak relikwię. Takie rzeczy się miło wspomina. Pozwala spojrzeć na historię swoich decyzji. Lubię też oglądać zdjęcia swoich realizacji. W sumie budowlanka to profesja, dzięki której ma się poczucie tworzenia czegoś trwałego. I widocznego. Zapewne jest wiele zawodów, gdzie ten element jest jeszcze bardziej namacalny. Jednak jak coś postawisz i stoi a Klient jest zadowolony i Cię poleca – jest to źródło ogromnej satysfakcji. Czujesz się trochę jak lekarz.
Lekarz?
Oczywiście. Wchodzisz do zaniedbanego lub zniszczonego budynku i przywracasz mu dawną świetność. Rzecz jasna pracujesz w zespole z architektem, ale bez siebie nawzajem byśmy nic nie zdziałali.
Wspomniałeś architektów.
Tak. Pierwsza praca z architektem miała miejsce w roku 2008. Wtedy zaliczyłem swoją pierwszą przybudówkę. Właśnie wtedy nawiązałem współpracę z architektem, z którym nota bene pracuję do dziś. Architekci doceniają to, że często sugeruję swoje rozwiązania, które spotykają się z akceptacją Klientów.
Skąd czerpiesz pomysły?
Pomysły rodzą się sukcesywnie wraz ze wzrostem doświadczenia. Osobnym źródłem inspiracji jest obserwacja gustów Klientów. Spotykam Klientów, którzy sami przychodzą z ciekawymi pomysłami. Można takie pomysły następnie modyfikować i wykorzystać już w nowej aranżacji.
Mamy dziś również Internet, który stanowi dosłownie kopalnię rozwiązań. To kolejne dobrodziejstwo Internetu – uzupełniające te, o których wspominałem wcześniej. Nie wiesz czegoś ale jak umiesz szukać i chcesz się uczyć – dotrzesz do informacji, które są ci potrzebne.
Projekty – Są Twoje czy czymś się inspirujesz?
I bardziej skomplikowany projekt i im większe wyzwanie tym większa z niego satysfakcja po ukończeniu. Każdy projekt czegoś uczy. Najwięcej doświadczenia płynie
z błędów, które koryguję i wprowadzam ulepszenia. Jak chyba każdy, kiedy spoglądam w przeszłość, widzę rzeczy, które dziś zrobiłbym inaczej. To dowód na słuszność ciągłego rozwoju.
Osobnym źródłem inspiracji są szkolenia. Właśnie podczas szkoleń najczęściej poznaję nowe rozwiązania. Szkolenia – szczególnie te wartościowe – to wiedza w czystej postaci. Kiedy poznaję nowe produkty od razu widzę możliwości ich zastosowania. Weźmy na przykład produkty Magnata. Kiedy je zobaczyłem od razu wiedziałem, że warto je stosować. Zawsze więc kiedy widzę pustą przestrzeń w domu Klienta sugeruję, aby ją wypełnić jakimś wzorem czy motywem.
Bardzo pomocne są również rozmowy z kolegami po fachu i wymiana doświadczeń. Takie spotkania najczęściej mają miejsce właśnie podczas szkoleń.
Twoje najciekawsze projekty?
Najciekawsze? Może zacznę od najtrudniejszego. Rozbudowa domu po pożarze. Było to ogromne wyzwanie i po udanym zakończeniu czułem prawdziwą dumę.
Dom uległ spaleniu. Spore zniszczenia. Brak planów. W sumie wszystko trzeba było odtwarzać. A na koniec powstał odnowiony dom w stylu klasycznym. Ogromna satysfakcja.
Podczas pracy stosujesz różne kolory. Czym się kierujesz?
Najbardziej podoba mi się Egyptian Cotton. Głównie dlatego, że pasuje praktycznie do wszystkiego. Bardzo lubię wzory i kolory Magnata. Obecnie planuję wypróbowanie produktów FOX Decorator. Zupełnie nowe możliwości dekoracyjne.
Jakich materiałów używasz do pracy z efektami dekoracyjnymi?
Staram się być otwarty na nowości. Kilka dni temu kończyłem dekorowanie kuchni i jadalni u jednej z moich Klientek. Zaproponowałem jej akcent w postaci Pergameno. Efekt widać na fotografiach. A Klientka była niezwykle zadowolona. Klienci bardzo często nie mają pojęcia o produktach dostępnych na rynku – brak doświadczenia oraz czasu. Stąd fachowiec, jeżeli ma odpowiednią wiedzę i zmysł estetyczny może być tu również konsultantem.
Bardzo często używasz polskich materiałów. Dlaczego wybierasz właśnie te materiały? Czym się kierujesz? Twoi Klienci to głównie Anglicy.
Warto pamiętać, że moja swoboda doboru materiałów jest w dużej mierze ograniczona. Jestem wykonawcą a co za tym idzie realizuję projekty zawarte w planach budowlanych. Stosuję się też do wytycznych Klientów. Jednak nie oznacza to, że zachowuję się biernie. Bardzo często krytyczne spojrzenie na projekt pozwala zakończyć go z powodzeniem i znacznie go uatrakcyjnić.
Jeżeli zaś chodzi o materiały polskie odpowiedź jest prosta. Doskonałej jakości towarzyszy bardzo korzystna cena. Pozornie zbliżona cena produktów brytyjskich nagle staje się znacznie wyższa kiedy okazuje się, że taki Cekol czy WIM oferowany jest w workach 25kg zaś lokalne produkty dostępne są w opakowaniach 20kg. Przykłady można mnożyć.
Jak pozyskujesz Klientów? Już pytałem o Twoje metody ale chciałbym to rozwinąć.
Jak wspominałem, w zasadzie wystarczy rozrzucić trochę ulotek a chłonny rynek sam zaczyna się rewanżować. Ale najważniejsza jest jakość. Przez jakość rozumiem niezawodność i rzetelność w wykonaniu pracy. W Londynie mam wielu lojalnych klientów. Właśnie dzięki swojemu przywiązaniu do detali. Nie toleruję bylejakości czy fuszerki. Podpisuję swoją pracę swoim nazwiskiem. Na opinię pracuje się latami. Zepsuć ją można łatwo. Tak więc – jak już wspominałem – paradoksalnie Internet bardziej służy do prezentacji swoich dokonań niż do pozyskiwania Klientów. Do tego służą bardziej bezpośrednie metody – ulotki, potem polecenie – kontakt człowieka z człowiekiem.
Plany na najbliższą i dalszą przyszłość?
Obecnie staram się przenieść działalność z Londynu całkowicie do Bedfordshire. Prywatnie osiągnąłem to, co zamierzałem. Z zawodowego puntu widzenia chcę skupić się na osiągnięciu równowagi między życiem zawodowym a prywatnym. Rozumiem przez to ustabilizowanie swojego lokalnego rynku Klientów w okolicy miejsca zamieszkania.
Biznes a szczególnie budowlany na wykresie wygląda jak sinusoida. Realizowałem bardzo duże projekty i czasami po ich ukończeniu czułem sie wyczerpany. Dlatego teraz skupiam się na zagadnieniach, które jestem w stanie kontrolować i realizować znacznie mniejszym nakładem sił.
Londyn i poza Londynem – jakie widzisz różnice?
Londyn pozornie wydawać się może miejscem pracy nastawionym na bardziej zamożnego Klienta. Sam nie dostrzegam tego zróżnicowania. Poza Londynem cena usługi bywa nawet 15% niższa jednak jako wykonawca nie tracę cennego czasu na dojazdy. Bardzo często w całym tym pędzie zapominamy o takich właśnie czynnikach jak czas. Ten sam czas spędzony w aucie na dojazdach do Klienta w Londynie mogę przeznaczyć na poszukiwania i obsługę Klienta w swojej okolicy. Czas jest jedynym źródłem nieodnawialnym – jak go zagospodarujemy zależy wyłącznie od nas. Dlatego tak wiele czasu poświęcam na dokształcanie.
Certyfikaty?
Anglia jest niezwykle restrykcyjna jeżeli chodzi o wysokie standardy. Regularnie odnawiam swoje certyfikaty. Inspektorzy odwiedzają moje budowy, sprawdzają poprawność czynności, jakie wykonuję. Certyfikat zapewnia mi swoistą wiarygodność.
Oczywiście większość umiejętności deklaruje się jako self-assessment, jednak w obszarach wrażliwych, szczególnie kiedy w grę wchodzi bezpieczeństwo i związane z tym normy niezbędne są konkretne certyfikaty.
W ogromnej większości Twoi Klienci to Anglicy. Jak według Ciebie postrzegany jest Polski fachowiec w UK?
Jako Polacy mamy wyrobioną dobrą markę. Jesteśmy postrzegani jako ciężko pracujący i rzetelni fachowcy. Początkowo wyróżnikiem mogła być niższa cena usługi ale ta różnica sukcesywnie się zaciera. Kluczem do sukcesu jest odpowiedzialność za dobrze wykonaną pracę. To cecha niezbędna w każdym zawodzie – w branży budowlanej jest niezwykle ważna. Klient codziennie patrzy na efekt naszej pracy. Dobrze wykonana polska robota powoduje, że polski wykonawca jest dobrze kojarzony.
Niech takim podsumowaniem będą nasi lotnicy. Kiedy odwiedzamy Northolt i oddajemy cześć naszym bohaterom warto pamiętać, że w ogromnej większości pomnik – i wiele innych ku czci naszych żołnierzy – ufundowany został przez Brytyjczyków.
Londyn to ogromny tygiel kulturowy w którym nie jest trudno o stereotypy. Należy się więc cieszyć, że dawne, negatywne stereotypy odeszły w niepamięć a obecnie jesteśmy odbierani jako rzetelni fachowcy. Oczywiście wszędzie trafiają się czarne owce ale ogólnie wizerunkowo wypadamy bardzo dobrze w porównaniu z innymi narodowościami. Polak potrafi.
Dziękuję Ci za rozmowę.
Życzę dalszych sukcesów.
Rozmowa i fotografie: Robert Gołębiewski
Wywiad prezentujemy dzięki firmie ANT BM